MURZYNEK
Jak byłam mała, dużo swojego wolnego czasu spędzałam na strychu. Gdy miałam 9 lat, znalazłam tam wycinek z gazety z 1994r. na którym były przepisy. Postanowiłam zrobić murzynka, czego nigdy w domu u mnie nie robiono. To było bodajże 2002r. Wyszedł wyśmienity. Od tamtej pory robię tylko z tego przepisu i choć minęło już ponad 10 lat, on nadal świetnie smakuje i nie nudzi się mojej rodzinie. Ciekawe? Zapraszam do zapoznania się z przepisem.
Składniki:
3 szkl. mąki
2 szkl. cukru
pół szklanki wody
4 jajka
margaryna
trzy łyżki kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy
dodatek:
wiórki kokosowe
Do rondelka dodajemy po kolei: 2 szkl. cukru, pół szklanki wody, margarynę, 3 łyżki kakao i cukier waniliowy. Stawiamy całość na małym ogniu.
Podgrzewamy dotąd, aż margaryna całkowicie się rozpuści i powstanie nam oto taka masa :
Odstawiamy do wystudzenia. Gdy masa będzie chłodna do szklanki odlewamy tak mniej więcej połowę masy i odstawiamy ( ta odlana masa w szklance, posłuży nam do polewy. :) )
W rondelku, w którym mamy masę, dodajemy po kolei jajka, proszek do pieczenia, mąkę i wszystko miksujemy za pomocą robota kuchennego na jednolitą masę :)
Musi wyjść nam tak:
Tak przygotowaną masę wlewamy do wysmarowanej tłuszczem formy i pieczemy w nagrzanym do 180 stopni piekarniku.
Po 40 minutach, wyciągamy MURZYNKA z piekarnika, bierzemy polewę, wcześniej przygotowaną w szklance i polewamy ciasto. Możemy udekorować wiórkami kokosowymi. :) Zawsze się udaje!
Zrobiłam dziś dodatkowo i pleśniaka, więc wkrótce może pojawić się wpis.
Jeśli Ci się podoba, to dodawaj do obserwowanych i wpadaj częściej. :)
mmm wygląda smakowicie! Na pewno wypróbuję przepis!
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie :-)
OdpowiedzUsuń